Skąd wzięła się koncepcja trzeciego człowieka?
Nazwa opisywanego zjawiska psychologicznego została ukuta w nawiązaniu do wyprawy sir Ernesta Shackletona, angielsko-irlandzkiego podróżnika, który w swojej książce pod tytułem „Południe” opisał zmagania antarktycznej ekspedycji zrealizowanej w latach 1914-1917. Jak sam pisał, przez ostatnie trzydzieści sześć godzin przedzierania się przez nienazwane góry i lodowce Georgii Południowej do stacji wielorybniczej trzyosobowy zespół doświadczał obecności czwartej, bezcielesnej osoby. Pozostali uczestnicy wyprawy potwierdzili jego zeznania, wskazując, że czasami czuli, że na szlaku było nie trzech, a czterech wędrowców.
Podobnych relacji nie brakuje. O wsparciu niewidzialnego bytu podczas wędrówki wspominał Robert Falcon Scott, usiłując dostać się z Ross Island na biegun południowy i z powrotem. Takie historie opowiadały też osoby, które przeżyły atak terrorystyczny na World Trade Center.
Na czym polega syndrom trzeciego człowieka?
Zjawisko syndromu trzeciego człowieka jest opisywane jako sytuacja, kiedy osoba w opresji czuje obecność drugiego współtowarzysza, pomimo faktu że przebywa w otoczeniu sama. W zależności od relacji ta obecność może przybrać postać głosu słyszanego jedynie w głowie, ale też uczucia, że ktoś inny znajduje się obok. Czasami wręcz wskazuje się na przysłowiową „pomocną dłoń”, która pomaga wyjść z trudnej sytuacji.
Do pojawienia się tytułowej postaci trzeciego człowieka niezbędna jest sytuacja zagrożenia życia. Jak zgłaszają ofiary różnego rodzaju wypadków, które odczuły istnienie zewnętrznego bytu, czują się one zmotywowane, podniesione na duchu, a ich myśli zaczynają podążać torem, który prowadzi do wyjścia z trudnej sytuacji.
Kto doświadcza syndromu trzeciego człowieka?
Syndrom trzeciego człowieka pojawia się przede wszystkim w sytuacjach przetrwania lub stanach zagrożenia życia. Doświadczają go m.in.:
wspinacze wysokogórscy, którzy utknęli na dużej wysokości w niesprzyjających warunkach – często widzą drugą osobę, figurę „przyjaciela”, który pomaga im zejść bezpiecznie na dół;
osoby, które doświadczyły klęsk żywiołowych, jak lawina, trzęsienie ziemi lub powódź;
przypadkowi uczestnicy ataków terrorystycznych;
żołnierze biorący udział w akcjach wojskowych z bezpośrednim użyciem siły raportują doświadczenie istnienia wyimaginowanego towarzysza, który pomaga im radzić sobie z uczuciem strachu oraz izolacji;
rozbitkowie, którzy dryfują na morzu po katastrofie morskiej.
W swojej książce pod tytułem „The third man factor” autor, dziennikarz i poszukiwacz wraków statków Joe Geiger, zwraca uwagę, że gdyby syndrom trzeciego człowieka był zjawiskiem odosobnionym, można by zrzucić je na karb halucynacji, zaburzeń psychicznych czy samotności. Na przestrzeni lat tego rodzaju historie pojawiały się jednak zbyt często, aby móc uznać je za przypadkowe.
Czy naukowcy znaleźli wyjaśnienie syndromu trzeciego człowieka?
Nauka potwierdza, że syndrom trzeciego człowieka jest zgłaszany regularnie, choć naukowcy nie są zgodni co do tego, co może go powodować.
Przypuszcza się, że u podłoża tak silnej projekcji mózgu może leżeć uczucie ekstremalnego wyczerpania organizmu, deprywacja sensoryczna, ale także... nuda.
Przypuszcza się, że syndrom trzeciego człowieka jest kolejnym z tzw. coping mechanisms. To uświadomione lub nieuświadomione reakcje mózgu na stresującą sytuację, mające na celu poradzenie sobie ze stresorami i zachowanie jak największej wydajności organizmu. Bezpośrednią przyczyną zaburzeń postrzegania rzeczywistości najprawdopodobniej jest nadprodukcja neuroprzekaźników w mózgu, połączona z zaburzonym przepływem informacji.
Nie brakuje też teorii, które zakładają interwencję bytu nadprzyrodzonego. Dzisiaj część psychologów doradza swoim pacjentom tworzenie myślowych kreacji. Okazuje się, że wspierają one uzdrawianie wewnętrznych ran i traum.
Choć tak naprawdę nie wiemy, na czym polega syndrom trzeciego człowieka, wydaje się, że wyjaśnienia psychologów rzucają całkowicie nowe światło na siłę ludzkiej woli i determinacji. Okazuje się, że nasz mózg może znieść znacznie więcej traumy, niż bylibyśmy skłonni przypuszczać.